Jonathan wjechał windą na poziom drugi i już miał zamiar wejść do jeden z cel, w której znajdował się obiekt 121 kiedy podszedł do niego jeden z agentów.
- Przepraszam doktorze Crane. Pacjentów przetransportowano z cel jakieś dwadzieścia minut temu. - Powiedział starając się przybrać jak najbardziej ciepły głos, aby nie rozdrażnić doktora. Jednak nie ważne w jaki sposób strażnik przekazałby mu tą wiadomość i tak byłaby ona źródłem wewnętrznego wybuchu wulkanu.
Crane przechylił lekko głowę i wbił błękitne oczy w mężczyznę patrząc na niego spojrzeniem, które mogło wywoływać tylko jedno u odbiorcy - lęk i niepokój.
- Kto ich zabrał? - Po chwili z ust doktora padło pytanie. Nic dziwnego, że jego głos brzmiał spokojnie i stanowczo. Jonathan rzadko kiedy uwalniał emocje.
- Pani doktor...
Tyle mu wystarczyło. Crane odwrócił się na pięcie i ruszył pośpiesznie w kierunku wind. On już jej pokaże czyi to są pacjenci...